środa, 4 czerwca 2014

2.Who are you?

 Jeśli chcecie być informowani o rozdziałach zapraszam na TT stworzonego specjalnie na ta ,,okazję"

 {KLIK} 
______________________________________________________________________________

,,Ale to nie film, to życie i trzeba zapłacić za podjęte decyzje" _______________________________________________________________________________
Spałam spokojnie pod drzewem. Nagle moje ciało odczuło delikatny dotyk jakby jakaś łza kapnęła na mój łokieć, potem kolejna, aż w końcu zbudziła mnie. Mimo wszystko to nie był płacz człowieka, to niebo płakało. Deszcz na początku lekko kropił,a potem zamienił się w ulewę. Drzewa na polanie zaczęły kołysać się w prawo i lewo, jakby zaraz miały się złamać w pół. Śmieci wyrzucone przez ludzi, latały w te i we wte, a trawa składała pokłony przede mną. Nagle usłyszałam grzmot. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam szare wręcz czarne chmury nad moją głową. Po pewnym czasie jakby biała wstęga przecięła je na pół odkrywając kawałek ciemnego jak one nieba. Od razu odeszłam od drzewa, gdyż nadciągał burza i to nie byle jaka. Zapowiadało się na niezły wicher. Zaczęłam iść przed siebie, a wiatr rozwiewał moje ciemne włosy w taki sposób, że nic nie widziała. Sweter, który miałam na sobie leciał do tyłu co wyglądało jak peleryna superbohatera. Szłam ledwo, bo pod prąd wiatru. Nagle usłyszałam mocny grzmot, odwróciłam się za zapachem spalenizny. Drzewo pod którym wcześniej smacznie spałam, jak niemowlę, teraz plunęło. Jak bardzo się wtedy cieszyłam, że odeszłam od niego.
   Przez całą pogodę dzień wyglądał jak wieczór, a moje fryzura jak mop nasiąknięty wodom. Wszyscy byli pozamykani w domach,a ja musiałam iść przed siebie. Było mi zimno z każdą chwilą coraz bardziej, ale musiałam dojść do jakiegoś schroniska. Chciałam się położyć na wygodnym łóżku, a nie an pniu. Idąc tam zdawałam sobie sprawę, że nie mam nic więcej oprócz 5 dolarów zgniecionych i schowanych gdzieś głęboko w mojej torbie.
    Idąc tak ciemną ulicą, na której nie ma żywej duszy można dużo przemyśleć. Myślałam, cały czas o wczorajszym dniu. O tym jak tata mnie wykorzystywał przez tyle lat i o tym co teraz robił, czy myślał o mnie tak jak ja o nim. Chociaż wyrządził mi wielką krzywdę, nadal pamiętałam go, jako szczęśliwego prawdziwego moje ojca i mimo wszystko martwiłam się co beze mnie zrobi . Wiecie, wszystkie obowiązki matki przejęłam ja. Gotowanie, sprzątani, prasowania itd. Nawet deszcz mi nie przeszkadzał, szłam w zamyśleniu, a on tak jakby znikł.
   W końcu doszłam do jakiegoś schroniska. Prawda mogłam iść do hotelu, ale tam jest za drogo, a ja chce tylko jedną noc, potem czegoś poszukam, lub znów zasnę pod drzewem. Miałam zamiar znaleźć prace, a potem pomyśleć o jakimś najmniejszym pokoju do wynajęcia.
   Stałam przed schroniskiem dłuższą chwile zastawiając się, czy to dobry pomysł tam wejść. Nie maiłam pieniędzy, chyba  że liczyć zgnieciony banknot  5 dolarowy. Mimo wahania weszłam do środka. Najpierw poprawiłam strój, włosy, a potem poszłam w kierunku recepcjonistki.
-Przepraszam, ile kosztuje wynajęcie pokoju na jedną noc- spytałam cichym głosem, nadal nie pewna swojej decyzji. Bałam się jaka kwotę za chwile usłyszę. I dobrze, że się bałam.
-50
-Przepraszam ile ? - zakrztusiwszy się.Nie było mnie stać, ale wzięłam ten klucz poszłam do tego pokoju a władało mną uczucie niepewności. Co aj jutro zrobię? To pytanie zadawałam sobie całą drogę do pokoju. Normalni ludzie jeżdżą windami, wybrałam schody  by mieć więcej czasu na przemyślenie, przecież mogłam się wycofać. Mogłam, ale tego nie zrobiłam. Poszłam tam na górę usiadłam w pokoju i położyłam się na łóżku.
   Było dopiero południe, a ja nic nie jadłam. Plusem było to, że był tu darmowy bufet. Od razu do niego podeszłam. Zrobiłam sobie kanapkę, a parę rzeczy wsadziłam do torebki. Kradzież? Nie, przecież był w liczony do kwoty razem z pokoje. Tylko, ze ja nie miałam tej kwoty. Znów targało ze mną uczucie, którego nie mogłam określić. To nie była niepewności, to coś znacznie gorszego. Wyrzuty sumienie? Być może.
   Do końca dnia nic ciekawego się nie działo, do puki nie nadszedł dzień zapłacenia pieniędzy. Siedziałam na łóżku i myślałam. Już miałam wyskakiwać przez okno, ale chce jeszcze żyć. Miałam się wymknąć. Na to nie było szans ochroniarz stał i pilnował wyjścia. Przez chwile zastanawiał się czy to naprawdę schronisko czy hotel. Może było bardziej w podobnie do hostelu, ale na szyldzie pisało schronisko. Pomyślałam o wentylacji, wcisnęłabym się, ale to nie film to prawdziwe życie i trzeba zapłacić za podjęte decyzje. Zeszłam na dół.
   Byłam już na dole, stanęłam przy pani ubranej w granatową ołówkową spódnice. Wyjęłam te 5 dolarów, a ona spojrzała na mnie jak na idiotkę. Jeszcze nikt na mnie tka nie patrzył. Jej wzrok przebiegł mnie całą czułam się taka beznadziejna. Jej oczy powędrowały od czubka mojej głowy w dól i  z powrotem, a ja ? Nie miałam pomysłu co zrobić. Czekałam, aż się odezwie.
-Dziewczynko, ty chyba sobie żartujesz. Gdzie reszta?- powiedziała dość mile, ale z taką pogardą w głosie, a jej oczy wskazywała na to, ze traktowała mnie jak z niższej półki. W sumie tak było.
-Nie mam
-Płacisz, albo wzywam ochronę- jednak była bez serca. Nie widzi, że nie mam walizki, jestem cała przemoknięta i daje jej 5 dolarów i nie mam więcej. Duży murzyn stał już za mną. Był ogromny. Nie jedna osoba by się go wystraszyła. Łza spadłą z mojego oka. Błękitna kropla spłynęła po moim policzku w dół kapiąc na mój łokieć, tak samo jak wcześniej łza nieba, która miała mi jakby coś do przekazania.Wiecie to tak jakby moja matka płakała, że właśnie tak skończyłam. Ona mnie bardzo kochała, zawsze chciała dla mnie jak najlepiej. jeszcze pamiętam jej mocne uściski, jej włosy zawsze przykrywały mi twarz, ale i tak je kochałam. Były takie miękkie, było  po prostu jej.
-przepraszam, zostawcie ją- odezwał się niski ton głosu. Zwróciłam głowę w jego stronę i ujrzałam pana w po 40 z dość długimi włosami jak na mężczyznę. Miał małe, kasztanowe oczy i dwa kolczyki w uszach. Był ubrany w garnitur, który dodawał mu elegancji. Widać, ze był nieźle nadziany, ale czego chciał ode mnie? Kim był?
   Najlepsze było to, że podał się za mojego ojca po czym zapłacił za mnie i wyprowadził z budynku. Nie odzywał się do mnie. Kazał mi tylko iść obok siebie. Spoglądał co chwile an moją twarz, ale nadal nic nie mówił. Tak jakby nie umiał, choć wcześniej słyszałam jego męski głos. Szliśmy, aż nagle ujrzałam najpiękniejsze auto jakie mogły zobaczyć kiedykolwiek moje brązowe oczy. Kazał mi wsiadać,ale ja się bałam nie wiedziałam czy mogę, ale co maiłam zrobić? Zapłacił za mnie , uratował część mojego życia.
   Jechaliśmy atutom. Przez zaciemnioną szybę, mogłam zobaczyć najmodniejsze sklepy w jakich nawet nie śniło mi się kupować. Moje źrenice powiększyły się, a szczęka lekko opadła w dół. W końcu samochód zatrzymał się i wiecie co weszłam z tym panem do sklepu i dopiero wtedy dowiedziałam się kim jest i czego ode mnie chce. Była to miła rozmowa, takiego tatę to ja mogłabym mieć.
-A więc pewnie nie wiesz dlaczego tu jesteś? Otóż pomagam takim dziewczyna jak ty wyjść na prostą. Widzę, że nie masz gdzie mieszkać i widzę, ze nie masz ubrań. Najpierw coś ci kupimy, potem pojedziesz do mojego domu mam już jakiś pokój. Jutro zaczniesz pracować w mojej firmie.
   Myślałam, ze los się do mnie usmiechnoł. Szkoda, że wtedy nie wiedziałam co to za ,,firma". Wtedy byłam w niebo wzięta. Lecz czar szybko prysnął. Już kolejnego dnia dowiedziałam się, ze los mnie nienawidzi.
__________________________________________________________________________________
Dzisiaj tak nudno, ale musiałam zrobić jakby wstęp  do kolejnego rozdziału.
Za 5 komentarzy następny rozdział
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ.                                  

5 komentarzy:

  1. Czekam z niecierpliwością na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. strasznie dziwnie mi się to czyta ale spoko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super :* Jakie pięć komentarzy??!!! Od razu pisz, a nie -,-

    OdpowiedzUsuń
  4. A no i jeszcze ! Daj ten rozdział szybko, nie mooge się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń